Od dawna mam dość
I wciąż budzi mą złość
Ten proceder niecny
A ochota by zwiać
W jakiś lepszy świat
Urok ma niezmienny
Bo byle jaki ktoś
Co się nakradł już dość
Prawi mi morały
I co dzień mądrzy się
Bo nauczyć mnie chce
Przeginania pały
Drugi znowu ma pysk
Uśmiech jak błota bryzg
Tłuste lepkie palce
Pełen pychy brzuch
Nonszalancki ruch
I w kieszeni harce
Taki świat jaki jest
Już tylko obraża mnie
Aż mnie mdli
Jak z tym żyć i świętym być
Tyle kłamstwa wokół nas
Żeby zdobyć cholerny szmal
Tyle kłamstw aż mnie Bracie mdli
I jak tu żyć
Tyle kłamstwa wokół nas
Żeby zdobyć cholerny szmal
Tyle kłamstw aż mnie Bracie mdli
I jak tu żyć
Tyle kłamstwa wokół nas
Żeby zdobyć cholerny szmal
Tyle kłamstw aż mnie Bracie mdli
I jak tu żyć
Tyle kłamstwa wokół nas
Żeby zdobyć cholerny szmal
Tyle kłamstw aż mnie Bracie mdli
I jak tu żyć
Proceder