Na gardle tak, że aż tracę dech
Zabijam go, po morderczej walce
Budzę się i
Gdzie, już jestem wiem
Fabryka psów
Rezerwat dzikich stworzeń
Zajadłych tak
Że nawet Bóg
I Bóg im nie pomoże
Łap, w pazury zbrojnych
Gotowych do, walk o byle co
Dokoła wre, stan totalnej wojny
Zabijać się, to jedyny sport
Fabryka psów
Rezerwat dzikich stworzeń
Zajadłych tak
Że nawet Bóg
I Bóg im nie pomoże
Nie pomoże
Nie pomoże
Gdzie spojrzę, dookoła dżungla
Dżungla
Dżungla
Znów dzień jak co dzień
Donośny huk, 100 i więcej dział
Coś dzieje się, wciąż na bliskim wschodzie
Za progiem znów, mój normalny świat
Fabryka psów
Rezerwat dzikich stworzeń
Zajadłych tak
Że nawet Bóg
I Bóg im nie pomoże
Fabryka psów
Rezerwat dzikich stworzeń
Zajadłych tak
Że nawet Bóg
I Bóg im nie pomoże
Fabryka małp