Wisiał cień nad jego dolą
On wył jak wilk nad własną zgubą
Chłód i blask, polarną zorzą
Oczy jej, zielenią zimną
Nie zawróci jej
Nie zawróci rzeki biegu nie
Doskonale wie
Nie miał nic prócz samej wiary w to
Że gdy spogląda w niebo
Ktoś wysłucha jego prośby
Na szerokie wody mnie weź
Jak woda tu wpłyń, wpłyń na mnie
Na szerokie wody mnie weź
Winę mą zmyj, zgaś ranę
Bo igrałem z ogniem, z ogniem igrałem
Na szerokie wody mnie weź
Wodą na młyn bądź dla mnie
Stąpał po ruchomych piaskach
Przegapił swą ostatnią szansę
Ich serca to już inne miasta
Zgubiły dom ich dusze bratnie
Nie zastąpi jej, a ona
Nie zastąpi jego nikim też
Musieli przez to przejść
A może był im, był pisany sztorm
I wysłucha niebo zaniesionej dawno prośby
Na szerokie wody mnie weź
Jak woda tu wpłyń, wpłyń na mnie
Na szerokie wody mnie weź
Winę mą zmyj, zgaś ranę
Bo igrałem z ogniem, z ogniem igrałem
Na szerokie wody mnie weź
Wodą na młyn bądź dla mnie
Wpłyń na mnie i ugaś, ugaś
Mą ranę
Ugaś, ugaś
Bo igrałem z ogniem
Z ogniem igrałem
Igrałem z ogniem
Z ogniem igrałem
Ugaś mnie, o Panie!
Jak woda wpłyń na mą ranę
Bo igrałem z ogniem, z ogniem igrałem
Igrałem z ogniem, z ogniem igrałem
Na szerokie wody mnie weź
Jak woda tu wpłyń, wpłyń na mnie
Na szerokie wody mnie weź
Winę mą zmyj
Wpłyń na mnie
Bo igrałem z ogniem, z ogniem igrałem
Igrałem z ogniem, z ogniem igrałem
Szerokie wody