Twoje światło poraziło mnie w dzień
Twój oddech to mój tlen, który we mnie ma swe lokum
No bo jak mogę chcieć myśleć o kimś, kto nie zna mnie
Brak mi twego widoku, nieodporny mam rozum
Zasypiam, myśląc o tym jak odezwać się
Zasypiam, myśląc o tym, że jesteś niedaleko gdzieś
Dokąd więc biegnę, choć wcale nie chcę
Me serce bije tak zawzięcie
Wypełniam przestrzeń zwykłym powietrzem
Szukając tego, co zwą pozornie szczęściem
O, nie, nie, nie, nie chcę pisać tych wszystkich bzdur
Nie mam czasu
Nie będę Ci słać listów, których już masz pełno w swoim koszu
Może nie jestem tym kimś, z kim zostałbyś przez parę chwil
Ale muszę wyjść z mroku, by odzyskać swój spokój
Zasypiam, myśląc o tym jak odezwać się
Zasypiam, myśląc o tym, że jesteś niedaleko gdzieś
Dokąd więc biegnę, choć wcale nie chcę
Me serce bije tak zawzięcie
Wypełniam przestrzeń zwykłym powietrzem
Szukając tego, co zwą pozornie szczęściem
Namieszałeś w mojej głowie jednym gestem, jednym słowem
Nie musisz przynosić mi wianków i bzów
Wystarczy mi, że jesteś tu
Namieszałeś w mojej głowie jednym gestem, jednym słowem
Nie musisz przynosić mi wianków i bzów
Wystarczy mi, że jesteś tu
Nieodporny rozum