Ona pisze mi, że tęskni
Gdy wyszedłem do speluny pisać wersy
Byłem pewien, że napiszę płytę w Grecji
Ale ona nosi zbyt obcisłe kiecki
Zimne wino płynie we krwi
Kelner mówi że jesteśmy dzisiaj piękni
Więc dlaczego w moich myślach tylko złe dni?
Przecież lato zaraz ustąpi jesieni, o
I w opisach będą pytać znów modelki
"Gdzie lato? Gdzie lato?"
Galliano, Gazpacho, Gelato
Gelato, Gelato
Zapomnij o tym, nie warto, nie warto
Gdzie lato? Gdzie lato?
Galliano, Gazpacho, Gelato
Gelato, Gelato
Przestań już pisać, nie warto, nie warto
Jestem z Polski
I mam mood jesienny, znów bezsenny
Lubię tylko brudne bębny, smutne gęby
W negocjacjach z Duchem Świętym
Jakie brandy? Ziomo lej mi lepiej wódkę z biedry
Idzie wrzesień, z nim chłód przeklęty się rozniesie
Jak te ósme zęby, o
Melancholia już mnie dręczy
Gdy modelka w biustonoszu się przed lustrem pręży
I mnie pyta
"Gdzie lato? Gdzie lato?"
Galliano, Gazpacho, Gelato
Gelato, Gelato
Zapomnij o tym, nie warto, nie warto
Gdzie lato? Gdzie lato?
Galliano, Gazpacho, Gelato
Gelato, Gelato
Przestań już pisać, nie warto, nie warto
Coraz bardziej blade światło
Plakaty festiwalowe sobie blakną
Na twej trasie rowerowej nowe bagno
A w szufladzie masz obcokrajowy banknot
Będzie płakał, będzie marznął
Negocjujesz z kalendarzem, "Mordo, jak to?"
On pociesza cię że jeszcze przyjdzie lato
Ale powiedz, proszę, quando, quando, quando?
Nie, nie, nie
Lato znów odchodzi w cień
Już wyraźnie krótszy dzień
Lodowata w żyłach krew
Nie, nie, nie
Lato znów odchodzi w cień
Już wyraźnie krótszy dzień
Lodowata w żyłach krew
Gdzie lato? Gdzie lato?
Gdzie lato? Gdzie lato?
Galliano, Gazpacho, Gelato
Gelato, Gelato
Zapomnij o tym, nie warto, nie warto
Gdzie lato? Gdzie lato?
Galliano, Gazpacho, Gelato
Gelato, Gelato
Przestań już pisać, nie warto, nie warto
Gdzie lato? Gdzie lato?
Galliano, Gazpacho, Gelato
Gelato, Gelato
Zapomnij o tym, nie warto, nie warto
Gdzie lato? Gdzie lato?
Galliano, Gazpacho, Gelato
Gelato, Gelato
Przestań już pisać, nie warto, nie warto
Gelato